Po co to wszystko? Po prostu zawiodłam i zawiodłam się, to wszystko. Mam się pławić we własnej beznadziejności? Chyba już z tego wyszłam. Może nawet odrzuciłam całość, która kiedyś dla mnie tyle znaczyła. Kiedy skończył się czas, gdy żyłam od wieczora do wieczora? Od uśmiechu do uśmiechu? Życie toczy się w taki sposób, że jedynym wyjściem jest odsunąć od siebie wszystkie głębsze myśli i uczucia na rzecz nadążania za teraźniejszością.
Choć może czasami, to ja zostaję w tyle. Tak, jestem w tyle. Zwłaszcza w kontekście niepotrzebnego bagażu. Jestem niepotrzebnym bagażem? Na pewno tak. Ale jednak to mało znaczy. W tym rzecz, że powinno znaczyć wiele.
Albo po prostu próbuję oszukać siebie?
Nawet taki beznadziejny browar-mistrz, jak ja widać umie ważyć piwo, bo moje nie jest znowu takie najgorsze. W gruncie rzeczy, nie upiję się nim, ale goryczki nie czuć w ogóle.
Cóż za epickie porównanie.
~*~
Uwielbiam moje i Ilonciowe rozkminy na temat, kiedy zaprzeczamy, a kiedy potwierdzamy wypowiedź. Bo gdy na przykład ktoś spyta się ciebie "nie pijesz?", to gdy odpowiesz "nie", to tak, jakbyś potwierdzał, że pijesz, bo zaprzeczasz treści zdania. Z drugiej strony, gdy powiesz "tak", to tak, jakbyś zgadzał się z treścią zapytania "tak, nie piję". Z tego wynika, że należy rozwijać nasze wypowiedzi.
+ Star chipsy coś tam tajskiego są kwaśno-ostre.
++ da się wyżyć cały dzień na słodyczach i chipsach. i budyniu.
<33333333333333333333
+ taki mały bonusik, chwilka humoru :d |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz